wtorek, 27 maja 2014

męska bransoletka

Jest taka sytuacja, którą czas najwyższy się podzielić. Ciągnie się to za mną od dłuższego czasu. Wlecze się wręcz, siedzi z tyłu głowy i spokojnie żyć nie daje. MĘCZY. W zasadzie sama dałam się w to wrobić. Co tu dużo mówić. Zostałam poproszona o zrobienie MĘSKIEJ bransoletki. Głupia się zgodziłam. Podeszłam do sprawy jak do wyzwania. Naiwna ja. Już samo zestawienie słów męska i bransoletka, dla niektórych się po prostu wyklucza. Prawie jak męska torebka. Na szczęście to tylko bransoletka. TYLKO, tak myślałam na początku. 

Szukałam inspiracji, obserwowałam, przeglądałam hurtownie w poszukiwaniu właściwego materiału. Najpierw przyszedł kolor. Uwaga będzie oryginalnie, CZARNY. No ewentualnie jakiś brąz. Myślę sobie, w sumie miła odmiana po różach, miętach i pastelach. Pocieszam się. 

Kupiłam rzemień, 5 metrów, z góry zakładając, że prototypy będą porażką i potrzeba będzie wielu prób. Największym wyzwaniem było jednak zapięcie. Bo jak zapiąć męską bransoletkę? Przecież nie srebrnym karabińczykiem... Magnesy, zaciski, knopiki.. Wszystko to przerobiłam i żadne z nich nie było w tej sytuacji satysfakcjonujące. Wtedy przychodzi z pomocą makrama, technika wiązania sznurków. Podobno znana już w starożytności. Co może być trudnego w wiązaniu sznurka? Otóż wszystko. Nie wiem, nie umiem tego robić, nie mam do tego talentu ani cierpliwości. Ale zawzięłam się, chodziło tylko o zrobienie zapięcia. 10 metrów sznurka - kilka złotych, satysfakcja ze zrobienia makramowego supła - bezcenna.

Pozostaje teraz to wszystko zebrać do kupy, rzemień, sznurek, supeł. Jakoś tak łyso. Zaszalałam i dodałam jeszcze brązowy, pleciony sznurek na środku. Fikuśny splot ma dodać uroku bransoletce. WRÓĆ. Żadnego uroku, tylko +5 do męskości.

Teraz jak na nią patrzę, to wygląda mało okazale jak na półroczną pracę... To tylko pozory! Okupiona wieloma wieczorami ciężkiej pracy, dla mnie znaczy bardzo dużo. Mam nadzieję, że doceni to zamawiający.

Mam jedynie obawy, że będzie za mała, ale drugiej NIE ROBIĘ! :)


 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz